Byłam smutna. Od chwili zniknięcia Luveita bardzo się zamknęłam w sobie.Nie byłam już tą samą Rose co kiedyś - szczęśliwa, miła, pogodna, towarzyska... Straciłam prawie wszystko! Jak patrzałam na dzieci przypominał mi się on... Czasem myślałam nad oddaniem dzieci do adopcji... Ale one przecież nic nie zrobiły! Biłam się z myślami... Żeby przestać o tym myśleć postanowiłam że poczytam trochę dzieciom.
- Chodźcie dzieci! Poczytam wam!
- Jeej! - krzyknęły razem - A co nam poczytasz?
- To niespodzianka...
Wyjęłam książkę i zaczęłam czytać:
- Dawno dawno temu....
Nie mogłam skończyć bo wszystko o czym myślałam kończyło się myślami nad Luveitem
- Czy go jeszcze zobaczę??? - mówiłam sama do siebie
Dzieci były smutne że ich mama płacze, więc z trudem powstrzymałam szloch. Nagle zauważyłam cień w jaskini... Czy to? Nie! To nie może być prawda! Rose ubzdurałaś to sobie! Zaczynasz być nienormalna! - mówiłam w myślach. A jednak.... Stał się cud! W progu jaskini zauważyłam Luveita! Zapytał wszystkich:
- Czy ktoś mnie tu jeszcze pamięta?
Nie mogłam powstrzymać się od płaczu - tym razem był to płacz szczęścia! Czułam że wszystko bedzie już dobrze.... Niestety jak na przekór...
- Mamusiu.... - powiedziały dzieci - A kim jest ten pan?
<Dokończysz Luveit?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz