wtorek, 25 grudnia 2012

Od Rose c.d. Luveita

- Dziękuję, ale ja się strasznie boję! Ona może tu wrócić! Ona może nawet teraz tutaj być!
- Nie dramatyzuj! Uspokój się mała. Już dobrze
- A nasze małe dzieci?
- A gdzie one są??!!
- Luveit!? Nie żąrtuj proszę!
- Nie żartuję! Gdzie są nasze dzieci!?
- Czy to możliwe że... że Zima... się .. . się... ZEMŚCI!?

<dokończ Luveit>

niedziela, 23 grudnia 2012

100 Post!

Gratulacje! Napisaliście już ponad 100 postów! Szykujcie się również na następną świąteczną niespodziankę!
Para Alfa

Od Luveita

Od czasu gdy Rose zadała to pytanie, zaczął mnie w głowie nękać jakiś głos. Chyba... Zimy.
-Rose...
-Tak kotku? Yyyy... wilczku?
-Ja... już nic. Słyszę głos Zimy w głowie. Powiedziała że po mnie wróci i że jestem pasztetem że pozwoliłem ci ją pokonać. Powiedziała że po mnie wróci w innej postaci... i zemście się na tobie. - Rose włosy stanęły dęba.
-Luveit, chyba nie chcesz...
-W życiu Rose! Nawet tak nie myśl! Kocham tylko Ciebie!
-Och... Ja już nie mam sił. Miesiąc temu urodziłam, pokonałam Zimę, wezwałam boga, ja już nie dam rady...
-Rose. Jestem przy tobie, kocham cię. Zawsze możesz na mnie liczyć. Zawsze cię obronię...
<Dokończ Rose...>

Od Rose c.d. Zimy


- Przepraszam co!?
- No to co usłyszałaś! Ja kocham Luveita i chcę mieć z nim ślub oraz 5 - tke dzieci!!
- Chyba cię coś pogieło wiesz!? Dla twojej informacji ja i Luveit jesteśmy parą!
- Do czasu skarbie! Do czasu...
- Jesteś okropna wiesz! A poza tym ja cie kotku skruszę jak kawałek lodu - powiedziałam z nienawiścią
- Ha ha ha! Ty myślisz że sama sobie dasz radę ze mną?! Śmieszna jesteś!
- Oooo no faktycznie! Sama sobie rady nie dam, ale zapomniałaś chyba że ja władam magią ognia - oczy mi zapłonęły pgniem
- Powiedziałam - Aurum! I z nikąd pojawiły się feniksy
- Macie zniszczyć tą panią - pokazałam łapą w stronę zimy
- Kra! Kra! Kra! - powiedziały feniksy. Zrozumiałam że chodziło o ,,Dobrze!"
Kiedy ta cała pani zima pokonała 1 feniksa, 2 feniksa i 3 feniksa, czułam się bezradna gdy w mik przypomniałam sobie o jeszcze jednym zaklęciu
- Znasz takiego boga jak Hefajstos? - powiedziałam
- Tak znam
- To przywitaj się z nim!!! 
- Wulkan!
I nic
- Wulkan!!!
Nadal nic
- WULKAN!!!! - powiedziałam resztką siebie po czym łzy mi popłynęły na myśl że zaraz stracę Luveita
Nagle z nieba rozzstąpiły się chmury i wyszedł rozgniewany bóg Hefajstos
- Mam do władcy jedną prośbę
- Słucham cię
- Zniszcz ją!
Gdy bóg Hefajstos zamienił tą całą zimę w wodę, kamień spadł mi z serca. Nie dość, że pokonałam zimę, to udało mi się wykonać najtrudniejsze zaklęcie!
- Słuchaj mała - powiedział bóg - Byłaś baardzo dzielna. Udało ci się mnie przywołać... Te wilki w waszej watasze są baardzo silne! Jeszcze jeden taki wilk mnie wezwał.
Nagle Hefajstos zamienił się w chmurę dymną i znó powrócił do niebios, ja spokojnie poszłam do jaskini
- I co tam robiłaś? - zapytał Luveit
- Aaaa pogadałam sobie z Zimą 
- A gdzie ona jest?
- Pewnie w ściekach... Długa historia, Zima musiała ,,wyjechać" szybko gdzieś. Myślę, że już tu nie wróci  Po tych słowach przytuliłam Luveita moco do siebie i powiedziałam:
- Oh Luveit... Ty jesteś tylko mój prawda?
- Byłem, jestem i będę! - powiedział Luveit

Od Looka c.d. Goldie

-Goldie... Nie rozumiem. A ciężko mi jest czegoś nie zrozumieć, gdyż jestem synem Thota, boga mądrości. To w końcu chcesz dołączyć do Watahy Śmietcionośnych, czy zostać w naszej watasze. Proszę wyjaśnij to dokładniej.
<Dokończ Goldie>

OD ZIMY!

Nareszcie moja kolej. ZIMA NADESZŁA! Strzeżcie się! Bła hahahaha !(Złowieszczy śmiech).
-Witaj świecie! - Krzyknęłam z dumą.
-Zamknij się! Szczeniaki śpią.
-Mówisz do mnie jakbyś mnie znał.
-Bo cie znam. Nie cierpię cie. Zima jest przeciwieństwem lata. Chłód ciepła, a lód ognia. Z jakiego powodu mam cię lubić?
-Yyy... Jestem miła?
-Ha, ha, ha. No chyba nie. - Podobał mi się ten wilk. Miał charakterek. Miałam nadzieję że te bachory nie są jego. Może go wyrwę? Może zabiorę go do królestwa śniegu? Na moje nieszczęście do jaskini weszła jakaś wilczyca.
-Luveit? Kto to jest? - Ona nie wie kim ja jestem?!
-Kochanie to Zima. - Kochanie? I tak go wyrwę.!
-Siema. A co ona tutaj robi? W naszej jaskini? Po co tu przyszłaś?! Uważaj ostrzyłam pazury!
-Ja... On... Yyyy... Gadaliśmy. Czy możemy porozmawiać na zewnątrz? Proszę.
-Yyy... Dobra...  - "Kochana żona Luveita" i ja poszliśmy na dwór.
-Czego chcesz?
-Widzisz Rozalio...
-Rose.
-A więc Rose... Luveit jest bardzo przemiłym wilkiem nieprawdaż?
-Tak.
-Jest też ładnym wilkiem. I odważnym. Prawda?
-Tak, prawda.
-A więc przejdźmy do rzeczy. Kocham Luveita, i będę starała go w sobie zauroczyć. Później zostaniemy małżeństwem i zrobimy sobie 5-tkę dzieci. Jeśli jesteś żoną Luveita, to ze mną nie masz szans!!!
<Dokończ Rose!!!!>

sobota, 22 grudnia 2012

Od Zoey: c.d. Szuliego

- Wredny jesteś, wiesz?! – powiedziałam z udawanym oburzeniem. – Plum! – powiedziałam, a woda wystrzeliła w jego stronę i ochlapała go. Teraz ja zaczęłam się śmiać.
- To tak pogrywasz? Plum! – krzyknął. Zaśmiałam się.
- Den! – krzyknęłam, a zasłona wodna ochroniła mnie przed jego ciosem. Zaczęłam niekontrolowanie się śmiać. – Karpoi!! – krzyknęłam między ciosami i falami śmiechu. Zmieniłam się w wodną postać i cały czas się śmiałam, gdy Szuli próbował mnie trafić. – Coś ci marnie wychodzi. – zarechotałam. Uniósł zawadiacko brew.
- Tak? To pośmiej się teraz. Hony! – Szuli gdzieś zniknął, ale ja nie przestawałam się śmiać. – Wirlwind! – Nagle porwało mnie tornado.
- Łiiiiii! – śmiałam się. Stworzyłam fale dźwiękowe, które mnie z powrotem postawiły na ziemi. Wróciłam do swojej postaci. Nadal się śmiałam ;]
– Ja chcę jeszcze raz! – zachichotałam. Szuli też się zaśmiał i stał się znowu widzialny.
- Nie no, twarda jesteś. – zarechotał. Uśmiechnęłam się jak chochlik.
- To jeszcze nic… Patrz na to… - powiedziałam i zaczęłam się lekko popisywać. Robiłam uniki, piruety i markowałam swoje ruchy. Szuli tak się zapatrzył, że nie zauważył, że powoli się do niego zbliżam. Nagle wyskoczyłam na niego i przyszpiliłam go sobą do ziemi.
- Haha, wygrałam! – powiedziałam i uśmiechnęłam się szeroko.

<Szuli? ;]>

Od Szuliego c.d. o. Zoey -31 !

-Hm... znalazłem ich 31. -powiedziałem
-Oo a ja z 30 - powiedziała z letką nutną smutku.
-OK- dodałem, uśmiechnąłem się figlarsko i podniosłem jednego do ust.
-CO?! SZULI NIE! ONE SĄ TRUJĄce.... na surowo... - dodała sparaliżowana gdy właśnie żyłem jednego.
Spojrzałem na nią pytająco, zerkałem to na nią to na gloną.
-U mnie te glo... Khłe... Khłe- zaczęłam udawać że się duszę XD  
-O matko Szuli.- Zoey prętko pobiegła po torbę i wróciła z nią.-Trzymaj się!- powiedziała zdenerwowana,grzebiąc w torbie a ja zacząłem się śmiać na całego. Patrzyła na mnie zdziwiona, potem uśmiechnęła się. Próbowała zachować surowy wyraz twarzy ale jej nie wychodziło. Dała mi kolejnego kuksańca.
-Wiesz co strasznie się bałam!
- Zauważyłem. Chciałem ci powiedzieć że u mnie w domu zjadało się takie glony, wtedy mnie coś podkusiło by zażartować.- powiedziałem dalej rechocząc.

 
(dokończ proszę Zoey :)  )

czwartek, 20 grudnia 2012

Od Luveita c.d. Rose

-Boję się!
-Nie bój się kotku... Że mną nic Ci się nie stanie...
-Kocham Cię...
-Ja Ciebie też... Powiedziałem już Lookowi, żeby się tobą zajął... Jeśli no wiesz.... zdarzy się jakiś wypadek i... umrę...
-Nie mów tak!...
<Dokończ Rose>

Od Rose c.d. Luveita

Trochę się... Nawet BARDZO się niepokoiłam. Nie chodzi mi o małego Golda i małej Diany. Wiem że ich chronią faniksy. Martwiłam się Goldie i Lookiem... Ciekawa jestem co oni teraz robią? Z tego wnioskuję (bo usłyszałam kawałek ich rozmowy) że Look chce Goldie wyrzucić z Watahy! To okropne bo wiem że ja też jestem temu winna. Tak sobie myślałam i wnet usłyszałam okrzyk bojowy chyba Watahy Śmiercionośnej! Natychmiast się otrząsnęłam i pobiegłam co sił w łapach do Luveita i innych wilków. Zanim to zrobiłam polizałam główki małej Diany i małego Golda.
- Dobranoc dzieciaczki. Feniksy będą się wami opiekować zanim mamusia i tatuś wrócą ze ,,spaceru" ( nie mogłam im powiedzieć przecież prawdy!)
- Pa - Pa mamusiu - powiedziały razem
Kiedy dobiegłam do miejsca bitwy zauważyłam bodajże alfę Watahy Śmiercionośnych. Wyglądał strasznie! Ciarki mnie przeszły!
- Luveit?
- Tak?
- Boję się!

<dokończ Luveit>

środa, 19 grudnia 2012

Od Goldie c.d. Looka

Od Goldie do Looka cd.:
- Look! Ale to nie tak! - zawołałam wzburzona. Wszystko stało się teraz takie skomplikowane.
- A niby jak Goldie?! - zawołał. Wszystkim po kolei puszczały nerwy. Nie wiem jakim cudem znalazłam się tu znowu, ale cieszę się z tego bardzo. 
- Posłuchaj mnie uważnie! Nigdy, ale to przenigdy nie opuszczę tej watahy! Look, zrozum, jesteście dla mnie rodziną! To ty mnie uratowałeś i nigdy tego nie zapomnę. Ale takie sprawy jak miłość... Patch nigdy by mnie nie namówił do zostawienia was. Tylko wiesz, on ma brata bliźniaka. Jego brat ma białą łatkę na oku. Look, wierzysz mi?!
<Dokończ Look>

wtorek, 18 grudnia 2012

Od Looka c.d. Rose

-Goldie... On...
-Co?! Nawet nie można pogadać z członkiem... a raczej pół członkiem watahy?! Czy masz jakiś regulamin?! Albo kodeks?!
-Goldie! On może być szpiegiem! Może sobie ubzdurał, a ty jesteś taka naiwna że mu uwieżyłaś?! Pewnie nie wzięłaś pod uwagi takiej opcji co?!
-Nie! Bo ta opcja nie istnieje! Nie rozumiesz?! - Czy mi się zdaje czy zobaczyłem łzę w oku Goldnie O.o.
-Dobra... Proszę tylko uważaj na siebie... - Nie wiem czy Goldie pomyślała, że się o nią troszczę czy że nie toleruję Patcha. Tak naprawdę to i to. Patch nie był za bardzo przekonujący. Ale w końcu uratował Luveita i Goldie. Skąd mam wiedzieć, że nie chciał mi się podlizać? A może ta jego historia jest prawdziwa? Żadna opcja nie odpowiadała temu zdarzeniu. A może on po prostu... kochał Goldie? Po chwili namysłu odpowiedziałem.
-Dobrze.
-Co dobrze?
-Jeśli chcesz... jeśli musisz... już nic.
-Co chciałeś powiedzieć?
-Dla twojego dobra i szczęścia... nic, nic.
-Mów Look!
-Podsłuchałem waszą rozmowę z Patchem. On mówił... że bardzo by chciał abyś dołączyła do Watahy Śmiercionośnych. Nie zrozum mnie źle. Nie wyrzucam Cię z Watahy. Nawet chciałbym żebyś została, ale....... musisz w końcu podjąć ten wybór. Żałowałbym gdyby nie było w naszej watasze takiego charakterku. - Goldie się uśmiechnęła, jakby na przymus.
-Daję Ci czas. Podejmij decyzję... do pierwszego dnia zimy... - Odszedłem smutny.
<Dokończ Goldie plissssss :3>

Od Luveita c.d. Rose

-Rose szybciej! - krzyknąłem pospieszając Rose.
-Gold! Masz czekać na miejscu! Niedługo mamusia wróci. - Powiedziała Rose, starając zachować spokój.
-Mamusiu! A tatuś? - Powiedział Gold.
-Wrócę z mamusią. - Powiedziałem.
-Dobra chodź Luveit! Biegnijmy! - Krzyknęła Rose.
-Poczekaj.- Powiedziałem.
-Co?! Chodź!
-Wezwę stado feniksów żeby chroniły dzieci.
-Dobry pomysł. Dogonisz mnie. Dobrze?
-Dobra. - I Rose odbiegła. Skupiłem się na magii ognia. Skoncentrowałem swoją magię na ogniu.
-Aurum! - I w jaskini pojawiło się stado feniksów.
-Brońcie dzieci.
-Kra! - To chyba było "Dobrze". Więc pobiegłem za Rose.
<Dokończ Rose plisss>

Od Zoey c.d. Szuliego

Uśmiechnęłam się lekko.
- Nie żartuję, ale wolę używać magii wody niż powietrza. – powiedziałam szczerze.
- Czemu? – spytał rzucając mi ciekawe spojrzenie. Wzruszyłam ramionami.
- Po prostu jestem bardziej emocjonalnie związana z żywiołem wody. Powietrze mnie przytłacza. – Szuli zachichotał.
- Czujesz się przytłoczona powietrzem, a sama w nim żyjesz i oddychasz. Gdzie w tym logika? – dałam mu kuksańca w bok.
- Nie śmiej się. Tak po prostu jest i już. – powoli dochodziliśmy na miejsce, czyli nad wodospad. Podeszłam bo krzaków i schowałam w nich torbę. Potem wróciłam do Szuliego.
- Okay, szukamy ciemnozielonych glonów z żółtymi kropkami. – powiedziałam. – Znajdują się one w małych skupiskach. – kiwnął głową, a ja go wepchnęłam do wody. Ze śmiechem skoczyłam tuż za nim i od razu zanurkowałam. Bardzo trudno było znaleźć ten rodzaj roślin, ponieważ żył tylko między trującymi koralowcem. Po jakiejś godzinie wypłynęłam na brzeg. Szuli już liczył swoje gałązki glonów. Ja miałam ze trzydzieści.
- Hej Szuli, ile znalazłeś? – zawołałam.

<proszę Szuli dokończ>

Od Rose

Kiedy wyszli zaczęłam się strasznie niepokoić! 
To OKROPNE! - powiedziałam sama do siebie
Biedny Look! Przecież on tak harował nad tą Watahą! Ale z drugiej strony Goldie też ma troszkę racj... Przecież nareszcie jest szczęśliwa i znalazła wilka swojego życia! Co robić!? Nie mogę tak bezczynnie siedzieć! Kiedy tak sobie rozmyślałam i smuciłam się do jaskini wbiegł zdyszany Luveit
- Rose!?
- Tak?
- Chowaj dzieciaki! Niech wszyscy się schowają!!!
- Dlaczego!? Co się stało!?
- WOJNA! Alfa Watahy Śmiercionośnych wraz z innymi mega potężnymi wilkami kierują się do nas!
Kiedy Luveit wypowiedział te słowa byłam zdrózgocona! 
- Co się stało??! Dlaczego nas atakują!?
- Później ci wyjaśnię! A teraz szybko chowaj małe i przygotuj się do walki! 
- O mój Boże! Czy my jesteśmy na to przygotowani!?
- Nie ważne! Ja będę chronił zajadle mojej ojczyzny! Mamy przecież zaklęcia!
- I sojusz z Watahą Oka Nut! - dodałam
- Leć ich zawołać po pomoc!

<Niech ktoś dokończy jak coś  PROSZĘ >

Od Rose

Kiedy zauważyłam głowę Looka wychylającego się z jaskini Alf... Zatkało mnie!
- Look! - powiedziała Goldie
- Idź stąd! Wynoś się i nigdy nie wracaj!
- Ale to nie tak!
- Ochłońcie trochę! Małe szczeniaki tu śpią! 
- Wyjdźmy na zewnątrz- powiedział Look do Goldie
- Dobrze - oznajmiła Goldie

(Dokończ Look lub Goldie proszę  ) 

Od Szuliego c.d.o.

-Okej - powiedziałem nie miałem nic innego do roboty. I ruszyliśmy ale po chwili dodałem
-Jestem magiem wody i powietrza.
-Tkasz powietrze i wodę?! Tak samo jak ja! - powedziała
-Nie! Żartujesz sobie -powiedziałem z niedowierzaniem

(dokończ Zoye) 

poniedziałek, 17 grudnia 2012

Od Looka

-Siema Goldie....
-Cześć Look! Jak tam zdrowie?
-Trochę mnie jeszcze głowa boli, a pozatym ok.
-To dobrze... - Powiedziała jakby z zażenowaniem.
-Coś się stało?
-Nie, nic...
-Nie wierzę Ci. Oszukujesz mnie.
-Yyyy... niee... - Powiedziała wytrzeszczając oczy.
-Goldie, znam Cię już trochę. Wiem kiedy kłamiesz.
-No dobra... Dziś wylałam wodę w jaskini yy.... alf.... Niechcący... - Czółem, że kłamie...
<Dokończ Goldie>

niedziela, 16 grudnia 2012

Od Luveita c.d. Goldie

-Goldie! - Zawołałem. Gdy zobaczyłem że się potknęła. Szef już ją doganiał! Co mam robić? Chyba nie zostawię tu jej tak!
-Bonte! - Krzyknąłem gdy zebrałem się na odwagę. Nie stety wilk się obronił. Nie pozostało mi już niż wezwać boga.
-Wulkan! - krzyknąłem. Nic się nie stało.
-Wulkan! - Krzyknąłem jeszcze raz. Znów nic.
-WULKAN! - Zawarczałem. Nagle pojawił się czarny wilk. Nie pamiętam nic. Chyba wulkan go zabił. Obudziłem się już w jaskini alf.
<Dokończ Goldie!>

Zaklęcia

Zrobiłam zaklęcia ;). Metal zrobię jutro lub pojutrze gdyż nie mam teraz czasu ;)

Zmiany

Mam nadzieję, że podoba wam się tło bloga. Chciałam aby było związane z żywiołami :).

poniedziałek, 10 grudnia 2012

Info !

BARDZO PROSZĘ ŻEBYŚCIE PRZECZYTALI CAŁE INFO!

1.Wybaczcie, nie wiem dlaczego wasze historie które wysyłacie mi na Howrse kopiują się z czcionką (nie umiem określić koloru). Mam nadzieję, że nie przeszkadza to w czytaniu ;)

2. Do naszej watahy przyszła zima. Dla informacji każda pora roku (wiosna 21 marca, lato 22 czerwca, jesień 23 września, oraz zima jak wiadomo 22 grudnia) przychodzi do nas w dniu swojego rozpoczęcia. Pisze jedną historię którą jeden/jedna z was musi dokończyć. Nigdy nie wiadomo na kogo wypadnie.

3. Z okazji Świąt Bożego Narodzenia w naszej watahy rozdajemy sobie prezenty.Ja losuję kto komu rozdaje. Każdy musi napisać historię jak i co daje wilkowi którego wylosuję.

4. Na naszej watasze pojawiła się nowa zakładka (a właściwie jutro się pojawi). A mianowice - "Zaklęcia". Zaklęcia będą przyporządkowane do poszczególnych żywiołów. ( Czyli jak np. ktoś ma ogień nie może używać zaklęć metalu ) Co miesiąc będzie dodawane 5 zaklęć do wszystkich żywiołów. Zaklęć możecie używać w historiach.

5. W związku z dodaniem nowej zakładki, napiszę do was wiadomości na howrse. Każdy z was będzie musiał wybrać swoje ulubione zaklęcie, a ono zostanie dodane do profilu wilka.

6. Domyślam się też (chyba), że oczekujecie nowych zmian w blogu. Ok. Mam pomysł na nową walutę w naszym blogu nie wiem dokładnie jak się ma nazywać więc organizuję KONKURS! Zwycięzca będzie mógł wybrać zdjęcie dla synka pary alfa (Look i Jasmine) lub.... ZOSTAĆ NIM! Oczywiście możecie wybrać sobie też inną nagrodę związaną z watahą.

Nowy pół-członek watahy






Nazywa się Patch. Niewiele o nim wiemy. Jest partnerem Goldie i byłym członkiem watahy śmiercionośnych. Nie jest członkiem watahy, ale żyje sam na jej obrzeżach. Nie pisze opowiadań, ale może występować w waszych

Od Goldie c.d. Luveita


Od Goldie do Luveita:

- Nie gniewaj się - powiedziałam smutnym głosem i popatrzyłam na Luveita smutnymi oczami.
- Jak mam się nie gniewać? Goldie, co ty zrobiłaś? Ja mam szczeniaki, jestem ich ojcem! Boże, a Rose? Moja Rose. Co ona zrobi jak dowie się że... 
W tym momencie totalnie się wyłączyłam. Czułam się źle, byłam smutna i przybita... przybita jak paczka gwoździów (czy jak to tam człowieki mówią). Po prostu czułam się źle. Zaczęłam sobie wyobrażać naszą śmierć. Czułam się o tyle podle, że wpakowałam w to wszystko Luveita. Właśnie został ojcem i jak teraz zginiemy... biedne szczeniaki. Zwłaszcza Gold, on jest taki słodki. Przed tą całą durną wyprawą pytałam Rose, czy nie mogłabym zostać jego chrzestną. Co za durne pytanie. Pewnie i tak by mi nie pozwoliła. W końcu kto chciałby mieć za chrzestną takiego wilka jak ja. Tylko na wszystkich warczę, a teraz nie będę miała szansy nawet pokazać im, że się zmieniłam. Och, biedne szczeniaki! Przecież Rose nigdy mi nie wybaczy że zaciągnęłam Luveita na śmierć. Choć pewnie i tak się o tym nie dowie, bo zginiemy. Z natłoku tych wszystkich smutnych myśli zaczęłam płakać. Luveit przerwał swój monolog i spojrzał na mnie zdziwiony. Pewnie przyzwyczaił się już do tego, że ja nigdy nie płaczę. Och, a właśnie miałam zacząć żyć prawdziwym życiem.
- Goldie, przepraszam, nie płacz, nie chciałem cię zranić. Po prostu jestem zły. Mogłem się nie godzić i wtedy nic by się nie stało. - w tych słowach przekazał mi cały swój żal, a ja poczułam się jeszcze gorzej. Podeszłam do niego i go przytuliłam. Przecież to oczywiste, że to nie jego wina. Nagle za sobą usłyszałam głośne chrząknięcie. Odwróciłam się, a za mną stał Patch.
- Nie chciałbym was poganiać, ale jeśli chcecie uciec, radziłbym się pospieszyć.
Odskoczyliśmy od siebie z jak oparzeni. Po co ja go w ogóle przytulałam? Chyba dałam się ponieść emocjom. Patch otworzył kraty, a my wymknęliśmy się do lasu. Biegliśmy ile sił w nogach, a w tyle za nami została osada watahy. Nagle jakiś wilk za nami zawył. Był to alfa ich watahy. Popatrzył na Patcha a potem na nas i zaczął nas gonić. Luveit pobiegł przed siebie, a ja popatrzyłam na Patcha, który po raz kolejny zaklął pod nosem. 
- Co teraz będzie? - spytałam niepewnie. Wiedziałam, że nie będzie mógł już wrócić do swojej watahy i choć nie byłoby to straszne, to jednak nie będzie miał gdzie się podziać. I była tam jego siostra.
- Mała, o mnie się nie martw. Dam jakoś radę. Spotkajmy się tam gdzie zawsze o tej samej porze. - powiedział, a potem pocałował mnie na pożegnanie i pobiegliśmy. Wydaje mi się, że znalazł sobie kryjówkę gdzieś na terenach naszej watahy, ale nie byłam pewna, bo musiałam biec dalej, gdyż ich alfa deptał nam po piętach. Już doganiałam Luveita który mnie poganiał, kiedy wywaliłam się.

(Luveit dokończ proszę)

Od Rose c.d. Goldie

- Wiesz... Co do bycia chrzestną mojego Gold to ja nie mam nic przeciwko  ale Luveit... Sama nie wiem. Zapytam się go  Aaaa gdzie on wogle jest? Wiesz może co się z nim dzieje??
- W net przypomniałam sobie o tej naszej wspólnej ,,przygodzie'' i o zasadce i o Patchu... Zrobiło mi się troszkę źle że nic nikomu nie powiedziałam...
- Hmm...? 
- N- n- nie wiem gdzie on jest...
- Jeszcze 1 : 
Czemu ty jesteś taka miła... I ty od pewnego czas gdzieś wychodzisz... Lveit coś o tym mi wspominał ale nagle urwał zdanie... Jako że jesteśmy siostrami to chyba mam prawo wiedzieć?
- Taakk... Wiesz powinnam ci o czymś powiedzieć... Nie mogę już tego ukrywać... Ja - ja - ja.... Ja mam chłopaka. Znaczy chyba bo tak do końca to ja tego nie rozumiem... Ma na imię Patch...
- No i co jest w tym złego? Nie rozumiem
- Nie powiedziałam ci wszystkiego.... On nalezy do Watay Śmiercionośnych... On mówi że ja miałam być samicom Alfa... - po tych słowach rozpłakałam się...
- A co to ma wpólnego ze mną?
- To że my kiedyś należałyśmy do tamtej Watachy... To że to ten samiec Alfa cię zepchnął kiedyś... (Inna historia) i to że ja zamierzam do nich wrócić.... Chciałam ciebie zapytać : Pójdź razem ze mną tam.... Będę się czuła bezpieczniej przy tobie  
- C- co ???!! Ty przed sekundom powiedziałaś mi że należałam do Watahy tej z którą Look prawie zginął??!! ja- ja - ja...
- Rozumiem że to może być trudne ale przemyśl to! Możemy być królowymi w naszej nowej/starej watache!
- Chcesz mi powiedzieć że mam opuścić moje dzieci, chłopaka i moją nową rodzinę dla ciebie i dla tych którzy kiedyś traktowali mnie jak jakąś niewolnicę!? To chyba jakieś żarty! Ja chyba śnię!!
- Nie to nie są rzatry... To rzeczywistość!... Ale rozumiem że już nikt mnie nie rozumie... 
Po tych słowach zauważyłam czyjomś glowę wystającą zza krzaków... Tak jak myślałam.... To był Look! Który słyszał naszą całą rozmowę!
- G- g- goldie? 
- Tak?
- Spójrz!

<niech ktoś dokończy. Proszę  >

niedziela, 9 grudnia 2012

Od Luveita c.d. Goldie

Patch i "szef" Patcha zaprowadzili nas do cel z kratami zrobionymi z korzeni magicznego drzewa zwanego "Chen"(czytaj czen). Gdy już odeszli powiedziałem, Goldie :
- I w co ty nas wpakowałaś?!
- Ja...
-Dlaczego nikomu nie powiedziałaś że masz sojusznika w Watasze Śmiercionośnych?!
- Nie mogłam...
- Dla swojej watachy?! Oni chcą zabić wszystkich! Looka, Jasmine, Szuliego, Zoey, mnie, i... Rose! A właściwie jeśli Rose zginie to szczenięta też!
- Luveit...
- Czy ty masz pojęcie że zostałem tatą?! Masz?! Jak myślisz , jak szczeniaki czóły by się bez ojca?! No jak?!
- Luveit... Przepraszam...
<Dokończ Goldie!!!!!!>

Od Goldie c.d. Luveita

Od Goldie do Luveita:

Umówiliśmy się z Luveitem na dogodny termin. Najpierw tylko chciałam zobaczyć ich szczeniaki! Są takie słodkie! To aż dziwne co miłość robi z człowiekiem. Patrzy się na świat przez takie jakby różowe okulary. Wyruszyliśmy rano i pobiegliśmy na ich teren. Wcześniej rozglądałam się po okolicy, więc wiedziałam, co chcę zrobić. Sposób będzie stary jak świat, mianowicie zastawimy sidła, a gdy wróg zawiśnie głową w duł weźmiemy go na jeńca. Plan miał być prosty i szybki. Nie czekaliśmy długo, bo już po krótkim czasie obok sideł przeszła jakaś wilczyca. Plan poszedł szybko, bo po sekundzie już była w pułapce. Niestety... akcja potoczyła się szybko. 
Wyszliśmy z Luveitem z kryjówki, aby porwać wilczycę. Niestety, za krzaków wyskoczył Patch, mój Patch.
- Goldie, co ty robisz?! Wypuść ją natychmiast, to moja siostra, ona jest w ciąży. Zrobisz krzywdę szczeniakom. - zawołał.
Luveit patrzył zdziwiony, a ja bez namysłu zaczęłam rozplątywać pułapkę.
- Goldie, co ty robisz?! Przestań! Co tu się dzieje? Jesteś z nim? - wołał Luveit
- Nie, wszystko ci wyjaśnie, obiecuję!- zawołałam, a w tym momencie Patch cicho przeklną, bo z końca ścierzki biegły do nas dwa wilki.
Goldie, Luveit! Nie szamoczcie sie, udawajcie jeńców, jakoś was z tego wyciągnę! Lily, nic nie widziałaś. Powiedz alfie, że to pułapka na nich, i że to my ich złapaliśmy. Oswobodzona Lily razem z Patchem złapali nas z Luveitem. Patch zamaskował mnie brązowym pyłem i kazał patrzeć w duł, żeby mnie nie poznali. - zaufaj mi - szepnął a ja powiedziałam do Luveita:
- Błagam Luveit, nic nie mów. Wytłuamczę ci wszystko jak zostaniemy sami, ale nic nie mów, bo zabijesz nas!
W końcu podbiegł do nas ich alfa
- Złapaliśmy obcych szefie! - zawołał Patch. 
- Dobra robota! - zawołał alfa. Jego głos budził we mnie strach. Przestałam się opierać kiedy nas prowadzili, a i Luveit poszedł za moim przykładem, choć zerkał raz na mnie raz na Patcha. Pewnie czuł się zdradzony. A ja czułam się podle, bo tak oto zostaliśmy porwani przez watahe śmiercionośnych. Wierzyłam tylko, że Patch nas uwolni.

Od Goldie c.d. Rose

Od Goldie do Rose:

-O Boże, Rose, myślisz że to prawda?! - zawołałam. Od zawsze chciałam mieć siostrę, to znaczy od wypadku... czy to możliwe, że moje marzenie się spełni? 
- Myślę że tak, bo wiesz.... skoro obie byłyśmy w tej watasze, a ja mam zaginioną siostrę....
- Rose, nawet nie wiesz jak się cieszę! 
- Ja też się cieszę!
- A Rose... wiem że to trochę głupie pytanie, i nie obrażę się jak się nie zgodzisz, ale... czy mogłabym zostać chrzestną Golda?

(dokończ Rose)

Od Zoey c.d. Szuliego

- Hej Szuli, jestem Zoey. – powiedziałam i znowu się uśmiechnęłam. – Nieźle wystrzeliłeś. – zarumienił się lekko, ale zaraz się opanował.
- Nic dziwnego, że się wystraszyłem, skoro obca mi wilczyca śledzi mnie. – odgryzł się. Zaśmiałam się.
- Chyba cię polubię, Szuli. A tak w ogóle, to cię nie śledziłam, tylko zbierałam rośliny na eliksiry. 
- Jesteś uzdrowicielką? – spytał. 
- Raczej czarodziejką i wojowniczką. – odpowiedziałam i pokazałam rośliny w lodowej torbie. W środku był ukryty sztylet, który nosiłam przy sobie od czasu wypowiedzenia wojny z Watahą Śmiercionośnych. Po prostu lubiłam mieć parę asów w rękawie. Szuli gwizdnął.
- Ładnie to tak paradować z bronią? – zapytał. Prychnęłam, ale nie złośliwie. Raczej z rozbawieniem.
- Może zamiast prawić mi kazania, pomożesz mi zebrać podwodne rośliny? Podobno jesteś niezłym magiem wody, a takiego teraz potrzebuję do towarzystwa. – powiedziałam.
<proszę dokończ Szuli!>

Od Zoey c.d. Goldie

Poleciałam do lasu, by uzupełnić swoje zapasy, gdyż po wczorajszej akcji większość zniknęła.
Zrobiłam sobie z lodu torbę i włożyłam tam kwiaty i liście, aby szybko nie zwiędły. Martwiłam się lekko o Goldie, ale była dorosła i na pewno potrafiła sama rozwiązać swoje problemy. Rozmyślałam tak, próbując sobie wszystko poukładać w głowie i nie zauważyła, kiedy zaczęło się robić ciemno. Wracałam spacerkiem i już prawie pod moją jaskinią usłyszałam szelest. Odwróciłam się gwałtownie. Zza krzaków wyszedł czarny jak smoła wilk. Zaczął na mnie warczeć i uśmiechnął się złowieszczo. Spojrzał na moją torbę.
- Uuu widzę, że mamy tu zielarkę. – zakpił. Najeżyłam się i przyjęłam pozycję obronną.
- A ja widzę nadpobudliwego szczeniaka. – powiedziałam kpiąco.
- Ałć, mamy charakterek. – powiedział i się na mnie rzucił. Sparowałam cios wodą jego cios. Potem zaatakowałam go falami dźwiękowymi, aż zaczął się zwijać z bólu na ziemi. Podeszłam bliżej, ale się przeliczyłam. Dostałam w głowę od tyłu i padłam oszołomiona na ziemię. Moja moc przestała działać i wilk podszedł do mnie i zaśmiał się złowieszczo.
- Dwa do jednego. – powiedział i zemdlałam.
< proszę niech ktoś dokończy!!!>

Od Szuli

Szedłem sobie rozmyślając. O czym? O wielu sprawach. Jak tu trafiłem...Jak musiałem uciekać...Jak widziałem jak moja przeszłość, moje dzieciństwo spala się przez ludzi. Chciałem krzyczeń ale nie mogłem. Czułem się kompletnie zdołowany. Naglę z moich rozmyśleń wyrwał mnie jakiś głos. Tak się przestraszyłem że podskoczyłem 5 metrów w górę( tak mam gdy emocje przejmują władzę nad mocami ) Odwróciłem się do wilka, była to wilczyca.
-O hej widzę że cię przestraszyłam. Sorry- uśmiechnęła się.
-Nic się nie stało, a tak w ogóle jestem Szuli


(proszę niech ktoś dokończy)


sobota, 8 grudnia 2012

Od Luveita c.d. Rose

-Luveit? To dziewczynka czy chłopiec? - Zapytała Rose. Oniemiło mnie. Zostalem tatą! JA ZOSTAŁEM TATĄ! Ale po chwili odetchnąłem i zadziwiony odpowiedziałem :
-Rose...
-Tak?
-...I to, i to! Mamy dwa szczenięta! Chłopca i dziewczynkę! Pamiętasz te imiona? Hmmm... Gold i...
- Roit. Gold i Roit kotku. - Uśmiechnęła się.
- Czuję że jestem najszczęśliwszym wilkiem na świecie...
- I ja też Luveit...<Dokończ Rose>

Od Rose c.d. Goldie

Wszyscy wiedzą,.że Goldie nie jest... przynajmniej nie bylla miła. Teraz się to zmieniło... I nawet zmieniła kolor futra!! Zapytalam się jej i to było tak: Rano, kiedy sie obudziłam Goldie stała nade mną i nad moimi szczeniakami. Była baaaardzo spieta... - Co się stało Goldie? - zapytałam się - Przysięgasz że nie powiesz? Nawet Luveitowi? - Na pewno. Przysięgam! - Wiem że mi nie uwierzysz..... No dobra... Ja.... Ty... Chhhhodzii mi o to żeee... Ja i ty należałysmy kiedys do watahy Smiercionosnych... - to że ja należałam to ja wiem.... Ale ty??? Naprawde? - Tak, Czekaj.... Czy to możliwe że ty jestes moją zaginionom 2 siostrom!? ( dokoncz Goldie)

Od Luveita c.d. Goldie

-Wiesz Goldie... Nie wiem czy to taki dobry pomysł...
-Oj przestań!
-Wiesz, wolałbym nie ryzykować... Niedługo zostanę tatą...
-Przestań! Nic ci się nie stanie ze mną!
-Nie!
-Tak!
-Nie!
-Tak!
-Goldie nie!
-Ty tchórzu! Gdak, gdak, gdak! - (Jak coś to te gdak to gdakanie kury dla informacji.)
-Nie jestem tchórzem, idę! - Odpowiedź, która okazało się na zawsze zmieni moje życie....
<Dokończ Goldie!>

Od Rose c.d. Luveita

LUVEIT!!!!??
-tak?
- Ja chyba rodzę!
-Kto się zna na rodzeniu!?
- Chyyyba Jacob...
- JACOB JACOB! Chodź tu!!!
- Co się stało??
- Rose chyba rodzi!!
- Ok. trochę się na tym znam
- No to SZYBKO!!
- Czilówka stary!!



----------------------------------------------------------------------------------------------
2 godz. później

Ja leżałam sobie obok moich słodkich dzieciaczków, Luveit lizał mnie w łapę.... Już lepiej być nie mogło!!!!
- Luveit?
- tak?
- To chłopiec czy dziewczynka

< Dokończ Luveit>

piątek, 7 grudnia 2012

Od Goldie do Luveita


Szłam sobie lasem i podziwiałam piękno natury, delektując się moim nowym życiem. Stwierdziłam, że zaczynam od początku. Nie znaczy to wcale że jestem kimś innym, to tylko ja... tak sobie myślałam, kiedy zostałam zaatakowana. Było ich trzech, i byłam pewna, że to ci z watahy śmiercionośnych. Zaatakowali mnie z zaskoczenia, zupełnie nie spodziewałam się czegoś takiego. I jak tu się relaksować? Zaczęłam głośno krzyczeć i szarpać się, ale na próżno, oni mieli przewagę. Wtem zza krzaków wyskoczył Luveit. Powalił dwóch, a ja oswobodzona powaliłam trzeciego. Wilki znowu zaatakowały, a my zaczęliśmy walczyć. Kiedy Luveit zranił najmniejszego, więksi wzięli go i uciekli.
- Dzięki Luveit, uratowałeś mnie.
- Nie ma sprawy. Usłyszałem twoje krzyki, przechadzałem się obok. Ach, jak oni mnie denerwują! Ciągle zapuszczają się na nasze tereny.
- Więc może my zapuścimy się na ich? Moglibyśmy zorganizować jakąś pułapkę? Jak myślisz?

(proszę Luveit dokończ)

środa, 5 grudnia 2012

Powitajmy Szuli!





Imię: Szuli 
Płeć: samiec
Wiek : 3 lata (można być nieśmiertelnym)
Pozycja: śtrażnik pary alfa 
Żywioł: posiada dziwną kombinację żywiołu powietrza z żywiołem wody
Partnerka/partner:szuka
Rodzina:ma siostrę , ale nie pamięta nawet jak się nazywa.
Dzieci:brak
Moce:związane z wodą i powietrzem. Czli umię zrobić prawie wszystko co jest związane z tymi żywiołami. Kule macy dodają mu energii w razie problemu
Co Go/Ją interesuje: malarstwo , i woda oraz owady
Czego nie lubi:wrednych wilków. ludzi
Steruje: Maliniaczka
Historia:Żył w cudownej watasze póki ludzie jej nie spalili. Wszyscy rozbiegli się na różne strony on też. Tak trafił tutaj.

Goldie zmieniła wygląd

Oto  nowa Goldie :

wtorek, 4 grudnia 2012

Od Goldie


Od Goldie:

Dziś znowu idę do jaskini spotkać się z nim... nawet nie wiem jak ma na imię.
- Hej mała!- zawołał gdy mnie zobaczył.
- Mała? A co to za przezwisko? I nie powiedziałam ci, że możesz tak się do mnie odnosić!
- Ej, nie denerwuj się! Tak tylko mówię.
-Ach tak. Zmieniłeś się, jesteś taki zuchwały.
- Bo wiem że jesteś moja.- powiedział i gdyby to nie był on, powiedziałabym że jest zuchwałym dupkiem, ale to przecież on... na niego nie mogłabym się gniewać. A z resztą, czy to nie jest prawda?
- Nie bądź tego taki pewien.
- Och, przecież tu do mnie przyszłaś. Gdyby ci nie zależało, nie byłoby cie tu.
-A może zależy mi na swojej przeszłości. Powiedz mi coś.
- Och mała. Byłaś jedną z nas. Byłaś najpiękniejsza i najmądrzejsza. Kiedy umarł stary Baron, twój ojciec, ty miałaś zostać alfą. Niestety, miałaś też wielu wrogów. Damon, nasz alfa, on... nikt dokładnie nie wie co się stało... znaczy wie, była tam jeszcze taka wilczyca, Rose, ona też coś wiedziała. Po prostu znikłyście. Chciałem cię odnaleźć, nie wierzyłem że umarłaś. Och mała, tak się cieszę że cie znalazłem!
- Och, ja też się cieszę, widzisz ja... zmieniłam się. Zamknęłam się w skorupie sarkazmu i nienawiści. Ja... ja nie chcę dłużej tak żyć. - i rozpłakałam się jak szczenie. Wtuliłam się w jego czarną, aksamitną sierść i płakałam, a on mnie pocieszał.
-Ci, mała, już dobrze, jesteśmy razem.
W końcu uspokoiłam się. Zaczęliśmy się całować. Mijały minuty a my nie przestawaliśmy. W końcu on zapytał:
-Mała? Czemu się przefarbowałaś? W białym było ci ładnie?
-Co? Ja? - długo trwało zanim sobie przypomniałam- Ach tak, od razu po wypadku. Po prostu nowe życie i wiesz...
- Dobrze, nie denerwuj się. Tak też ci ładnie, chociaż...
-Chociaż co? - zapytałam
- Teraz wyglądasz tak groźnie, że zaczynam się ciebie bać.
- Nie rozśmieszaj mnie. Nawet się nie staram.
- Mała, muszę już iść - powiedział i już zaczął się odwracać kiedy zawołałam:
- Stój! Nawet nie wiem, jak ci na imię!
-Jestem Patch- powiedział i pobiegł, a ja cicho szepnęłam:
-Patch...

niedziela, 2 grudnia 2012

Info

1. Niedługo do watahy zawitają nowi członkowie! Rose jest w ciąży! Gratulacje!
2. W związku z wojną Wataha Oka Nut nam pomoże! Pomimo własnych problemów z wężem apopisem. Możecie pisać historie z udziałem wilków Watahy Oka Nut.
3. Jutro 3 grudnia 2012 roku , możecie się spodziewać, tego, że nie będę miała czasu na kończenie waszych opowiadań. (Ale tylko przez 2 tygodnie). Wasze - będę dodawać. Oczywiście postaram się dokańczać wasze opowiadania, lecz nie spodziewajcie się długich powieści. :)
Pozdrawiam Look. :)

Od Looka c.d. Rose

-Faktycznie! Dzięki Rose! Biegnę do Nut!
-A ja idę z tobą!
-Nie!
-Tak!
-Nie możesz !
-Mogę!
-Nie pozwalam!
-Robię to samowolnie!
-Nie !
-Tak! - :D.
-Nie wstaniesz!
-No dobra nie wstanę.
-Ty musisz odpoczywać. Uważać na siebie. A przede wszystkim musisz myśleć co by się stało gdybyś poroniła!
-No dobra.
-Co się dzieje? Czemu tak krzyczycie?!
-A nic. Gadamy. To ja lecę! - I odbiegłem z jaskini.
<Dokończ Rose>

Od Rose c.d. Luveita

 
- poprosisz na chwilę Looka?
- jasne.... - zaniepokoił się
Kiedy poprosił już Looka zapytałam go:
- Jak tam wojna z watahą Śmiercionośnych?
- Yhm... Nie zbyt... A co?
- A masz może sposób na ich pokonanie? Skoro nie możemy ich pokonać sami możemy....
- Możemy.... Nie wiem.... Powiedz! - powiedział Look
- Mamy przecierz SOJUSZ!!!

<dokończ Look>

Od Goldie

Nastała północ, a ja przyszłam na umówione miejsce. Wilk już tam czekał.
- Przyszłam, więc mów szybko i się streszczaj.
- Shadow..
- Stop! Przestań w końcu nazywać mnie tym dziwnym imieniem! Jestem Goldie! G-O-L-D-I-E!
- Dobrze Goldie, tak? Bo widzisz, ty kiedyś byłaś z nam, w naszej watasze i...
- No chyba nie! To jakieś żarty? Coś was wszystkich... musiałeś porządnie walnąć się w głowę, albo przyśniło ci się!
I wtedy ten okropny wilk mnie pocałował! A ja, o zgrozo, oddałam mu ten pocałunek. Było w nim coś znajomego...
- I co Goldie, nie poznajesz mnie?
- Jak to możliwe? Przecież Look znalazł mnie ranną i... ja nic nie pamiętam...
- Nie dziwiło cię to? Ja, słuchaj muszę już iść! Spotkajmy się tu jutro o tej samej porze!
- Czekaj! - zawołałam, ale jego już nie było.
Wróciłam na nasze tereny i poszłam poszukać Looka. Znalazłam ich wszystkich ciężko rannych, osłabionych.
- Co wam się stało, do cholery jasnej!?
- Długa historia. Zaatakowali nas.- odpowiedział Look.
- A co z Rose, o Boże, biedna Rose, ona jest w ciąży! Jaki drań jej to zrobił? Dopadnę go i... o nie... Look słuchaj... ja nie będę walczyć...
- Goldie! Goldie, nie żartuj proszę. Przecież wiesz, że bez ciebie nie damy rady. Przecież wiesz... - au, moje serce. Czuję się taka rozdarta...
- Look, nie mogę. Tam jest ktoś... ktoś bliski mi i po prostu ja... ja nie mogę
(proszę niech ktoś dokończy)

Od Goldie c.d. Zoey

- Łał Zoey, pięknie tu! Powiedziałabym nawet że ten blask trochę mnie przyćmiewa, co nierzadko się zdarza. A Zoey... wiesz może czy ktoś jeszcze wie o tym miejscu?
- Tylko Rose i Luveit. I teraz ty też. A co?
- Nic, nic. A nie myślisz może że ktoś mógł cię zobaczyć jak tu wchodziłaś?
-Nie Goldie.... czy na pewno nic się nie stało?
- A nie, po prostu jestem ciekawa. - Uch, po co ja się tak dopytuje?!
- Dobra, wiesz ja muszę lecieć do lasu, poradzisz sobie sama?
- Tak, jasne Leć.
Zostałam sama. To aż dziwne, że takie miejsca istnieją. Łaa, aż mnie zatkało! To, to takie dziwne uczucie, chyba pierwszy raz w życiu. Przyroda wywiera na mnie dziwny wpływ. Zaczęłam rozglądać się po jaskini, gdy nagle... o Boże! Tu są ślady czyjejś obecności! Ciekawe, czy Zoey o tym wie.
<Dokończ Zoey>

Od Goldie c.d. Cartera

- Ciociu Goldie?
- Tak?
- A kto to jest babcia?
- Babcia... to taki ktoś, kto zawsze daje ci cukierki. I cię rozpieszcza. I cię kocha.
- Ale przecież... jesteś moją babcią?
- Nieee, no coś ty, ja? Ja jestem za piękna i za młoda.

Od Luveita c.d. Rose

Poszłem znów do jaskini alf. Do Rose...
-Nic jej nie jest?!
-Nie, nic mi nie jest. - Odpowiedziała szybko Rose.
-To dobrze :).
-A szczeniaki są bezpieczne? - Zapytałem z troską.
-Tak, nawet kopią :). - Odpowiedziała Rose. Chyba się zarumieniła.
<Doko9ńcz Rose plisss :)>

Od Rose c.d. Luveita

Kiedy obudziłam się na w pół przytomna, zauważyłam grupkę wilków stojących na de mną. Byli to chyba Jacob Zoey, która trzymała w łapie bandaże, Look oraz Luveit, który ciągle powtarzał że będzie lepiej...
- co wy tu robicie? - Co ja tu robie?! - zapytałam obolała
- spokojnie - odpowiedzieli wszyscy chórem - Jacob cię opatrzył a teraz musisz odpoczywać - powiedział Luveit
- dobrze ale czemu? - próbowałam wstać ale bezskutecznie bo Look Mnie przypiął do łóżka bo wiedział że będę próbawać wstać.
- bo napadł cię jeden z watahy Śmiercionośnych - powiedziała Zoey.
- Aaaaa... Jak on wyglądał?- zaniepokojona spojrzałam na Luveita i w tym samym czasie wszyscy którzy się znajdowali w jaskini też
- Był czarny i wieelki! - Powiedział Luveit.

- Ałłłłł.... - zaskomlałam
- Co się stało??! - powiedział Jacob
- Chyba mały/mała/ małe kopie/kopią...
- FIUUUU!!! - wszyscy z ulgą odetchnęli
- Czemu się cieszycie?- powiedziałam zaniepokojona - czy powiedziałeś im o mojej.... no wiesz...
- tak powiedziałem - smutno powiedział Luveit
- dobrze... Nie gniewam się <3 Ważne że szenaku/ką nic nie jest!
- Niech Rose i ty Zoe już odpoczną - powiedział Look
- Dobranoc Zoey, dobranoc Rose
- DOBRANOC! - powiedziałyśmy razem

___________________________________________________
NOC
Naszczęście czułam się lepiej , ale wciąż zastanawiałam się czego on ode mnie chce...
Nagle zauważyłam czyiś cień...
- Luveit?? Czy to ty??
- NIE
- Zoey!? Nie żartuj!! - zauważyłam że śpi sobie obok - Jak ty to robisz Zoey!?
- To nie jest ZOEy!!
- Kim jesteś!? Czego chcesz???!! ODEJDŹ!!
- HA HA HA!! Nie wystraszysz mnie! Najpierw wezmę twoję szczeniaki!! HA HA HA!!
- Ratunku!! POMOCY!!

nagle zauważyłam że ktoś mówi Rose! WSTAWAJ! Pobudka!!

Otworzyłam oczy... - FIUUUUUUUUUU! To tylko sen... Okazało się że jest już południe i wszystkie wilki usłuszaly jak mówię przez sen
- Co się stało Rose?

< niech ktoś dokończy PLISS >

Od Zoey c.d. Looka

Najchętniej po prostu padłabym twarzą na posłanie i spałabym z tydzień, ale chodziło o czyjeś życie. W dodatku życie szczeniąt. Biegłam lekko utykając i zataczając się ze zmęczenia. W swojej jaskini miałam bandaże i mniszka lekarskiego. Zabrałam też ze sobą moździerz i koc. Gdy wyszłam, zobaczyłam Looka, który niósł liście lipy. W kilka sekund dotarliśmy z powrotem. Szybko starłam w moździerzu liście, mniszka i dodałam trochę wyczarowanej przez siebie wody. Przyłożyłam to do rany Rose i wyczarowałam wodny okład. Z reszty mniszka lekarskiego zrobiłam eliksir i wlałam go do jej ust.
- Jak długo jest w ciąży? – spytałam cicho. Luveit, który krążył nerwowo po jaskini i się mi przyglądał, drgnął lekko.
- Dopiero dzisiaj się dowiedziałem. – powiedział zrozpaczony.
- Niedobrze. – mruknęłam. Teraz w każdej chwili mogła poronić, a ja nie miałam dość energii by jej pomóc! Obwiązałam ranę bandażem i ugryzłam się mocno w łapę.
- Co ty…? – spytał Look.
- Moja krew ma leczniczą moc. – powiedziałam. Zebrałam sporo krwi do moździerza i obwinęłam se łapę resztą bandaża, by się nie wykrwawić. Wlałam krew do jej ust i mruknęłam zaklęcie. Rose się lekko zaświeciła i zgasła. Odetchnęłam z ulga i oparłam się o ścianę.
- Udało się. – oznajmiłam. – powinna wyzdrowieć. – dodałam i położyłam się. Bandaż zdążył już przesiąknąć, ale ja się tym nie przejmowałam. Oddychałam ciężko. To był bardzo wyczerpujący dzień.
- Dobra robota. – powiedział Look.
- Dzięki. – mruknęłam słabo. Wszystko mnie bolało.

<proszę dokończ Look ;]>

sobota, 1 grudnia 2012

Od Looka c.d. Zoey

-Dobra, Zoey jest na naszym świecie. - Odetchnęłem z ulgą.
-Ja? - odpowiedziała. - A ja gdzieś byłam?
- Luveit. Jeśli coś nie tak w sprawie Rose, to powinieneś powiedzieć. No wiesz...
-No dobra. - Odrzekł jakby to go bolało.
-Rose.... Jest w ciąży... Bałem się o nią, bałem się o szczeniaki. - Widać że nie chciał tego ujawniać, ale powiedział bo w jaskini byli tylko Jacob, ja i wpółprzytomna Zoey.
-Szczenieki?! Ona mogła w każdej chwili je stracić! Potrzebuję ciepłej wody, bandażu, papirusy, mniszka lekarskiego i owoców lipy! - Zoey pobiegła pomimo bólu i zmęczenia, a ja pobiegłem za nią.
<Dokończ Zoey ;)>

Od Zoey c.d. Looka

Ostatnie co pamiętam, to dzieci Looka, które skakały dookoła. Unosiłam się w ciemności i nie mogłam z niej wyjść. Z czasem jednak, zaczęłam coraz wyraźniej słyszeć różne głosy.
- Tata, co jest cioci Zoey? Coś jej jest? A cioci Rose? A jej coś się stało? Tato powiedz coś! – powiedział cienki głos. To chyba Carter. Wraz ze świadomością powracał straszny ból głowy.
-Nie, tylko śpią. – powiedział grubszy głos. To Look. Nagle ze straszną gwałtownością odzyskałam świadomość i „powróciłam” do swojego ciała.
-Aaa... Co się stało? – jęknęłam. Ból głowy mnie dobijał, a w dodatku czułam dotkliwe kłucie w lewej łapie. Look podszedł do mnie bliżej, a szczeniaki zaczęły krzyczeć „Ciociu Zoey, ciociu Zoey, nic cie nie jest?”
- Najwyraźniej zużyłaś za dużo energii na uratowanie mnie i zemdlałaś. – wyjaśnił Look. Jęknęłam głośno i próbowałam usiąść, ale mnie powstrzymał.
- Musisz leżeć, odpocznij. – wyjaśnił. Opadłam bezwładnie z powrotem na legowisko i obserwowałam wszystkich z dołu. Zobaczyłam Rose leżącą niedaleko mnie i Jacoba, który ją opatrywał.
- Co jej się stało? – spytałam słabo.
- Zaatakował ją wilk z Watahy Śmiercionośnych. – wyjaśnił załamany Luveit. Zaraz, załamany? Hm… ciekawe. Ale nie miałam już siły na takie rozmyślania i znowu zamknęłam oczy. Zasnęłam…

<proszę Look dokończ >

Od Cartera

-Ciociu Goldie...
-Tak Carti (Bo tak ciocia mnie przezywała)?
-A co to jest dziadek?
-Oł... Yyyy... To taki ktoś kto ciągle cię łaskocze ! - I ciocia zaczęła mnie łaskotać.
-Chcałbym mieć takiego dziadka... On by mnie ciągle łaśkotał.... - Zesmutniałem....
- A wujek Jacob mówił ze to jest taki ktoś kto jest tatą taty...
- A wujek Jacob się nie zna i nie słuchaj go!
-Dobze ciociu!
<Dokończ Goldie>

Od Looka c.d. Zoey

Do jaskini wszedł Luveit, z ranną Rose. Nie wiedziałem dlaczego tak chce ją uratować.... Nadal miałem zawroty głowy.
-Rose słyszysz mnie?! - Krzyczał Luveit.
-Co ty tak... Ała moja głowa. Hej co z Zoey?! - Krzyknąłem, a szczeniaki Carter i Sadie zaskowyczały.
-Tata ksyce! - Powiedziały sepleniąc. A Carter powiedział znów:
-Tata, co jest cioci Zoey? Cos jej jest>? A co jest cioci Rose? A jej cos sie stało? Tato powiedz cos!
-Nie, tylko śpią. - Powiedziałem aby nie zmartwić szczeniąt.
-Aaa... Co się stało? - Powiedziała Zoey otwierając oczy.
<Dokończ Zoey, proszę:)>

Od Luveita c.d. Rose

-ROSE!!!!!!!!! UWAŻAJ!!!!! - Krzyknąłem.
-Co??????
-Za tobą! - Zza Rose wyskoczył czarny wilk. Prawdopodobnie z watahy Śmiercionośnych. Chwycił Rose za kark. Bałem się o Rose i no wiecie.... szczeniaki...
-Odejdź od Rose!!!!!
-Nie! - Chwyciłem go za łape a później za kark. Jego ostatnie słowa to:
-Za Watahę Śmiercionośnych! Night Creek Manor!!!!
-Co?! - Zaniosłem Rose do jaskini Alf. Zobaczyłem Zoey leżącą obok Looka.
-Widzę, że jest więcej rannych...
-Tak - odpowiedział Look jakby z zawrotami głowy.
-Pomóżcie Rose! Chyba Jacob zna się trochę na leczeniu nie Jacob?
-Trochę...
-To jej pomórz!!!!!!!!!
-Ok kolo spokój.... - Jacob zaczął opatrywać Rose.
<Dokończ Rose pliska>

Od Zoey c.d. Looka

Dobrze, że Look czuł się na tyle dobrze, że odzyskał już swoje poczucie humoru, ale ja ledwo stałam na nogach. Kręciło mi się w głowie i widziałam mroczki przed oczami. Nagle z nikąd pojawiła się Jasmine z dziećmi. Przez chwilę rozmawiali i coś sobie tłumaczyli, ale do mnie wszystko docierało jak zza ściany. Po chwili usłyszałam swoje imię. Wszyscy na mnie patrzyli, a ja chciałam coś powiedzieć, ale nie zdążyłam. Zachwiałam się i zemdlałam.

<proszę Look dokończ>

Od Zoey c.d. Goldie

Zaprowadziłam Goldie do lasu, który prowadził do mojej jaskini. Nazwałam ją Jaskinią Blasku, gdyż nigdy nie widziałam, żeby coś tak niesamowicie lśniło. Gdy doszłyśmy nad wodospad odwróciłam się do niej przodem.
- Przysięgnij na swój żywioł, że nikomu nie powiesz o ty, co zaraz ci pokażę. – powiedziałam z powagą.
- Przysięgam na swój żywioł. – powiedziała i położyła łapę na sercu. Zanurkowałyśmy i już po chwili znalazłyśmy się w jaskini.
- I co o tym sądzisz? – spytałam.
<proszę dokończ Goldie>