-Goldie... On...
-Co?! Nawet nie można pogadać z członkiem... a raczej pół członkiem watahy?! Czy masz jakiś regulamin?! Albo kodeks?!
-Goldie! On może być szpiegiem! Może sobie ubzdurał, a ty jesteś taka naiwna że mu uwieżyłaś?! Pewnie nie wzięłaś pod uwagi takiej opcji co?!
-Nie! Bo ta opcja nie istnieje! Nie rozumiesz?! - Czy mi się zdaje czy zobaczyłem łzę w oku Goldnie O.o.
-Dobra... Proszę tylko uważaj na siebie... - Nie wiem czy Goldie pomyślała, że się o nią troszczę czy że nie toleruję Patcha. Tak naprawdę to i to. Patch nie był za bardzo przekonujący. Ale w końcu uratował Luveita i Goldie. Skąd mam wiedzieć, że nie chciał mi się podlizać? A może ta jego historia jest prawdziwa? Żadna opcja nie odpowiadała temu zdarzeniu. A może on po prostu... kochał Goldie? Po chwili namysłu odpowiedziałem.
-Dobrze.
-Co dobrze?
-Jeśli chcesz... jeśli musisz... już nic.
-Co chciałeś powiedzieć?
-Dla twojego dobra i szczęścia... nic, nic.
-Mów Look!
-Podsłuchałem waszą rozmowę z Patchem. On mówił... że bardzo by chciał abyś dołączyła do Watahy Śmiercionośnych. Nie zrozum mnie źle. Nie wyrzucam Cię z Watahy. Nawet chciałbym żebyś została, ale....... musisz w końcu podjąć ten wybór. Żałowałbym gdyby nie było w naszej watasze takiego charakterku. - Goldie się uśmiechnęła, jakby na przymus.
-Daję Ci czas. Podejmij decyzję... do pierwszego dnia zimy... - Odszedłem smutny.
<Dokończ Goldie plissssss :3>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz