Uśmiechnęłam się lekko.
- Nie żartuję, ale wolę używać magii wody niż powietrza. – powiedziałam szczerze.
- Czemu? – spytał rzucając mi ciekawe spojrzenie. Wzruszyłam ramionami.
- Po prostu jestem bardziej emocjonalnie związana z żywiołem wody. Powietrze mnie przytłacza. – Szuli zachichotał.
- Czujesz się przytłoczona powietrzem, a sama w nim żyjesz i oddychasz. Gdzie w tym logika? – dałam mu kuksańca w bok.
- Nie śmiej się. Tak po prostu jest i już. – powoli dochodziliśmy na miejsce, czyli nad wodospad. Podeszłam bo krzaków i schowałam w nich torbę. Potem wróciłam do Szuliego.
- Okay, szukamy ciemnozielonych glonów z żółtymi kropkami. – powiedziałam. – Znajdują się one w małych skupiskach. – kiwnął głową, a ja go wepchnęłam do wody. Ze śmiechem skoczyłam tuż za nim i od razu zanurkowałam. Bardzo trudno było znaleźć ten rodzaj roślin, ponieważ żył tylko między trującymi koralowcem. Po jakiejś godzinie wypłynęłam na brzeg. Szuli już liczył swoje gałązki glonów. Ja miałam ze trzydzieści.
- Hej Szuli, ile znalazłeś? – zawołałam.
<proszę Szuli dokończ>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz