-Hm... znalazłem ich 31. -powiedziałem
-Oo a ja z 30 - powiedziała z letką nutną smutku.
-OK- dodałem, uśmiechnąłem się figlarsko i podniosłem jednego do ust.
-CO?! SZULI NIE! ONE SĄ TRUJĄce.... na surowo... - dodała sparaliżowana gdy właśnie żyłem jednego.
Spojrzałem na nią pytająco, zerkałem to na nią to na gloną.
-U mnie te glo... Khłe... Khłe- zaczęłam udawać że się duszę XD
-O matko Szuli.- Zoey prętko pobiegła po torbę i wróciła z nią.-Trzymaj się!- powiedziała zdenerwowana,grzebiąc w torbie a ja zacząłem się śmiać na całego. Patrzyła na mnie zdziwiona, potem uśmiechnęła się. Próbowała zachować surowy wyraz twarzy ale jej nie wychodziło. Dała mi kolejnego kuksańca.
-Wiesz co strasznie się bałam!
- Zauważyłem. Chciałem ci powiedzieć że u mnie w domu zjadało się takie glony, wtedy mnie coś podkusiło by zażartować.- powiedziałem dalej rechocząc.
(dokończ proszę Zoey :) )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz